Mężczyzna mocno uderzył
dłonią w blat biurka. Nie spał dobrze od kilku tygodni. Pustka w
mieszkaniu doprowadziła go do szału. Nie potrafił się uspokoić,
a sytuacja wcale nie wyglądała kolorowo.
-Harry to niemożliwe,
żeby obie zniknęły z powierzchni Ziemi- Ron naprawdę starał się
nie krzyczeć. Ale targały nim tak sprzeczne emocje. Cały czas
zastanawiał się co zrobił nie tak. Kochał Hermionę całym
sercem. Starał się. Nawet czasem kupował jej prezenty. Wspominał
jak w chłodne wieczory przytulali się na ich wielkim małżeńskim
łożu. Należeli do siebie, a ta suka ośmieliła się uciec.
-Ginny i tak nie wróci.
Złożyła papiery rozwodowe- Złoty chłopiec pokręcił głową ze
zrezygnowaniem. Stracił wszystko na czym mu zależało. Żonę,
pracę i reputację. Tak, nie przesłyszeliście się. Kiedy światło
dzienne ujrzały obdukcje zrobione przez Ginny Weasley, magiczny
świat zwariował. Z nagłówków gazet nie schodziły spekulacje na
temat tego sławnego małżeństwa, a Harry stracił stołek szefa
aurorów. Jednak w przeciwieństwie do swojego przyjaciela, zaczął
pojmować swoje błędy. Nie dbał o żonę, tak jak powinien.
Wyżywał się na niej i potrafił się czepiać najmniejszych i
najbezsensowniejszych rzeczy. Dawała mu wszystko. Ciepło i miłość,
którą tak wzgardził. W tajemnicy przed Ronem zaczął szukać
informacji i znalazł coś, co dogłębnie nim wstrząsnęło. Jego
słodka Ginny i Blaise Zabini. Oboje zapadli się pod ziemię i może
tak było lepiej. Nie mógł zrobić niczego głupiego i to samo było
z Ronem. Obiecał sobie, że nie będzie ingerował w szczęście
swojej żony. Nie zasługiwał na nią i mimo bólu, cieszył się,
że znalazła kogoś, kto da jej szczęście. Zaczęło go też
przerażać zachowanie przyjaciela. Jego obłęd wyraźnie się
pogłębiał, a on nie wiedział, co z tym zrobić.
-Przecież możesz ją
znaleźć i sprowadzić do domu. Jesteście małżeństwem.
Składaliście sobie przysięgę.
-Nie, Ron. Teraz ona ma
swoje życie, a ja swoje. Mam tylko nadzieję, że jest szczęśliwa.
Nie zamierzam dalej jej szukać- wybraniec sięgnął po stos
papierów ze swojego biurka. Zaczął niespiesznie je przeglądać.
Już raz awansował, drugi raz może zrobić to samo.
-To nie jest koniec.
Jeszcze znajdę Hermionę i będzie mnie przepraszać- Ronald już
zbierał się do wyjścia. Mocno otworzył drzwi i już miał
wychodzić.
-Powinieneś odpuścić.
Ona do Ciebie nigdy nie wróci- Potter popatrzył smutno na
przyjaciela.-Dopóki tego nie zrozumiesz, nie mamy o czym
rozmawiać....
***
-Wiesz, w życiu nie
przypuszczałam, że tak szybko będę grubnąć- Ginny stanęła
przed lustrem i uważnie przypatrywała się swojemu odbiciu. W
prawdzie jej brzuch stał się lekko zaokrąglony, jednak jeszcze nie
mogła do niego przywyknąć.
-Dla mnie i tak jesteś
najpiękniejsza- za nią pojawił się ciemnoskóry mężczyzna i
mocno do siebie przytulił. Codziennie nie mógł się nadziwić, że
to wszystko się wydarzyło.
-Jesteś kochany-kobieta
pocałowała policzek swojego ukochanego.
-Ma się ten urok
osobisty. Mam nadzieję, że mała Zabini będzie jeszcze bardziej
urocza.
-A jeżeli to będzie
mały Zabini?- humorystyczne pytanie wywołało zamierzony efekt.
-Będzie cudowny jak jego
tatuś, i piękny jak mamusia.
-Blaise- kobieta głośno
się zaśmiała.
-No co? Wiewióro, mam
nadzieję, że nie jesteś przywiązana do tej sukienki?
-Nie....
-To dobrze... Bo mam co
do niej bardzo lubieżne plany....
***
-Charlotto, mogłabyś mi
pomóc?- Lucy druga z barmanek właśnie wręczyła Hermionie notes i
długopis.- Mężczyzna przy stoliku siedem pytał o Ciebie.
-Jak wyglądał?- Mionę
ogarnął strach. Starała się tego nie okazać, ale zaczęła
myśleć, jak może stąd uciec. Jeżeli to Ron, to już przepadła.
Przecież on ją zabije. Nawet nie miała ze sobą różdżki.
-Wysoki blondyn, całkiem
przystojny. Musisz mi koniecznie powiedzieć, gdzie znalazłaś
takiego faceta- dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha. Mogła
mieć najwyżej 20 lat. Hermiona odpowiedziała jej słabym
uśmiechem, Lucy jeszcze nie znała życia, ale im później przekona
się, że jest do dupy, tym lepiej dla niej.
-Już lecę. Mogłabym
wziąć 20 minut przerwy?
-Tak, jasne. Powodzenia z
panem przystojnym- kelnerka mrugnęła porozumiewawczo i oddaliła
się w stronę kuchni.
-Nigdy więcej mnie tak
nie strasz. Już myślałam, że Ron mnie znalazł- była gryfonka
podeszła do stolika Malfoy'a i usiadła naprzeciwko.
-Nie miałem zamiaru, ale
mam dla Ciebie wiadomość od Wiewióry plus kilka ważnych
informacji- z kieszeni płaszcza wyciągnął dwie koperty. Jedną
biała i małą, drugą szarą i większą.- Twój mąż poruszył
niebo i ziemię, ale na razie nie wpadł na Twój ślad- Draco
nachylił się w stronę brązowookiej.
-Trochę mnie to
uspokoiło, ale w końcu coś wywęszy. A później pójdzie to
błyskawicznie- Miona westchnęła. Bała się, ale czy każdy z nas
w takiej sytuacji nie miałby pietra?
-Puścił za Wami list
gończy.... O dziwno Potter wczoraj je anulował i mówi się, że
wziął rozwód z Twoim mężem.
-Żartujesz?- kobieta
pobladła.- To znacz, że nawet Harry nie wytrzymał.
-Tak podejrzewałem.
Potter stracił stołek. Po tej sprawie z Ginny zdegradowali go. I
chyba sumienie go ruszyło.
-Czyli nie będziesz jej
szukać. Za to Ron zrobi wszystko, żeby pokazać swoją wyższość.
Zawsze tak było.
-Charlotto musisz mi
pomóc- z zaplecza wyłoniła się Lucy.
-Jak widzisz, muszę Cię
przeprosić. Praca czeka- Hermiona wstała i ruszyła w stronę
zaplecza. Miała dość tego dnia, ale na szczęście jej zmiana
kończyła się za dwie godziny....
***
Hermiona szybko zabrała
swoje rzeczy i mentalnie przygotowywała się do długiej drogi
powrotnej.
Miała dość i chciała
już pójść spać.
-No w końcu, ile można
na Ciebie czekać już myślałem, że zapuścisz tam korzenie- obok
wejścia, przy aucie stał mężczyzna.
-Ostatnio Cię nie
poznaję, może powinieneś zwolnić. Jeszcze tydzień, a w ogóle
Cię nie poznam. Co się stało z Twoimi ślizgońskimi zagrywkami?
….
***
-Blaise, mogę zadać Ci
jedno pytanie?
-Jasne Wiewióreczko-
przysunął się bliżej kobiety i mocno ją do siebie przytulił.
-Dlaczego ja? Znaczy,
chodzi mi o to, że dużo ryzykujesz, będąc ze mną. Szczerze
powiedziawszy nie mam Ci nic do zaofiarowania- odwróciła się w
stronę ślizgona i pogładziła jego policzek.
-Żałujesz, że
odeszłaś?
-Nie. W końcu jestem
szczęśliwa. I bardzo Cię kocham, ale dużo przeze mnie
straciłeś.
-Widzisz tylko złe
rzeczy. Dzięki tobie zyskałem spokój. Ale po
prostu Cię kocham. No i za 5 miesięcy pojawi się nasz mały skarb.
Po prostu o tym nie myśl. Oboje wiele straciliśmy, ale zyskaliśmy
coś niesamowitego...
***
-Jak ona mogła mnie
zostawić...?- Ron W. już od dobrych kilku godzin pił w samotności.
Im więcej wódki wlewał w siebie, tym stawał się bardziej
wylewny. Chciał, żeby było jak dawniej. By nie witał go pusty
dom, na stole czekał ciepły obiad, a w sypialni znów się działo.
Czy zasłużył na los, który go spotkał? Oczywiście,że nie.
Robił wszystko jak należało. Starał się wychować Hermionę Nauczyć posłuszeństwa i oddania mu. I dlaczego ona tym wzgardziła?
Była niewdzięczna za wszystko, co od niego otrzymała..... Ale to
się skończy, kiedy razem wrócą do domu. Znajdzie ją i znowu będą
szczęśliwi. Pojawią się dzieci i ona nigdy więcej go nie opuści.
Zostanie z nim na zawsze, a on nigdy więcej nie będzie się tak
czuł. Pusty od środka, bo przecież Hermiona była jego wielką
miłością.