Draco
siedział na werandzie swojego domu. W ręku trzymał kawę i starał
skupić się nad papierami. Sprawa, którą prowadził była dość
delikatna. Zmęczony odłożył papiery i głośno się roześmiał.
Gdyby ktoś siedem lat temu powiedział mu, że zostanie mugolskim
adwokatem, najpewniej by się roześmiał. Kochał to i nigdy nie
żałował, że wybrał taki, a nie inny zawód. Dzięki temu mógł
choć trochę spłacić swoje dawne długi. Zastanawiał się jaką
taktykę przyjąć na rozprawę. Trzy miesiące wcześniej do Jego
kancelarii zgłosiła się kobieta. Kiedy na nią spojrzał, od razu
wiedział, co się dzieję. Musiał strasznie się kontrolować, żeby
nie powiedzieć zbyt wiele ostrych słów. Od razu przypomniała mu
się matka. Od kiedy pamiętał starała się dokładnie zakrywać
wszystkie siniaki, ale on i tak wiedział. Nie rozumiał jak można
podnieść rękę na kobietę, a w szczególności będącą w ciąży.
Jego klientka przeżywała ten koszmar od trzech lat. Została bez
niczego, ale wiedział, że jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli
pani Alexandra Jenkins razem z dzieckiem będą wolne.
***
-Zapraszam
państwa do stolika- Hermiona prowadziła kolejną parę w głąb
restauracji. Nie mogła uwierzyć, że przez dwa tygodnie ułożyła
sobie życie na nowo. Może nie było idealnie. Może bała się, że
w każdym momencie może pojawić się Ron, ale starała się o tym
nie myśleć. Liczyło się tylko to, że pierwszy raz od siedmiu lat
czuła się wolna i szczęśliwa. Nikt na nią nie krzyczał i nie
bił. Szybko przyjęła zamówienie i zaniosła je na kuchnię.
-Charlotto,
co robisz dzisiaj wieczorem?- kucharz imieniem Frank już od samego
początku próbował się z nią umówić. Jednak ona nie miała ani
chęci, ani potrzeby, żeby pakować się w związki.
-Wrócę
do domu i pójdę spać- odpowiedziała życzliwie. Zdziwiła się,
że ktokolwiek mógłby się w niej zakochać po tym wszystkim, co
przeszła.
-Czyli
nie ma szansy na wspólną kolację?- mężczyzna był wyraźnie
zawiedziony.
-Przykro
mi- Miona szybko odebrała potrawy i skierowała się do stolika. Nie
było jej miło, ale nie chciała dawać złudnej nadziei. Przecież
nawet nie nazywała się Charlotta.
***
Droga
do domu była długa, a po męczącym dniu w pracy stawała się
istną torturą. Była gryfonka przeszła ją jednak w rekordowym
tempie. Nie chciała zostać sama na ulicach, a im dłużej szła,
tym bardziej się bała. Miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje.
Dopiero kiedy zamknęła drzwi swojego lokum, odetchnęła z ulgą.
Wzięła szybki prysznic i zasnęła.
***
-Gratuluję-
Malfoy z uśmiechem radości ścisnął dłoń swojej klientki.
Wygrana to było zbyt mało, żeby opisać jak rozgniótł swoich
przeciwników. Nie przypuszczał, że pogrąży jednego z
najbogatszych ludzi Szkocji, a co dopiero doprowadzi do tego, że
straci aż połowę swojego majątku.
-Dziękuję.
Teraz już wszystko będzie dobrze- uśmiechnięta kobieta skierowała
się w stronę wyjścia.
Wiedział,
że zrobił wszystko, żeby tak się stało. Wziął swoją teczkę i
w wyśmienitym humorze opuścił gmach sądu. Stwierdził, że przyda
mu się kilka dni odpoczynku, a jego domek w Dornie idealnie się do
tego nadawał. Wsiadł do swojego auta i bez pośpiechu odjechał.
Oczywiście mógł się teleportować, ale kochał jeździć. Odkąd
zrobił prawo jazdy, nie potrafił się oprzeć samochodom. To było
jego malutkie hobby.
***
Kiedy
obudziła się z samego rana,uświadomiła sobie, że z pewnością
zaspała i szef ją zwolni. Nie wiedziała co by się stało, gdyby
straciła pracę. Pensja nie była zbyt duża, ale starczało
na opłaty i jedzenie. Może nie były to homary i krewetki. Jednak
tak szczerze nigdy ich nie lubiła. W trakcie ubierania się,
zrozumiała, że dzisiaj ma dzień wolny. Odetchnęła z ulgą i
zabrała się do robienia kawy. Uwielbiała ją. Usiadła na
werandzie i zapatrzyła się na widok, który rozciągał się przed
nią. Była w nim zakochana. Wiedziała, że i tak będzie musiała
iść na zakupy. W lodówce świeciło pustkami, a nie zapowiadało
się, żeby w bliskiej przyszłości miała kolejny dzień wolny.
Wróciła do środka, odstawiła kubek i włożyła swoje trampki.
Spojrzała w lustro i zobaczyła, że musi znów pofarbować włosy.
Wszystko zaczęło się układać....
***
Długa jazda bardzo go zmęczyła, ale wiedział, że musi jeszcze
wstąpić do sklepu po podstawowe produkty. Po pięciu godzin jazdy
zaparkował swoje czarne auto na parkingu i wszedł do małego sklepu
na obrzeżach Dornie. Wziął koszyk i poszedł w stronę półek.
Wybrał kilka potrzebnych rzeczy i wtedy rozległ się dźwięk
otwieranych drzwi. Draco odwrócił się i momentalnie zabrakło mu
słów. Wszędzie poznałby tą osobę. Może zmieniła kolor włosów
i je ścięła, ale to była Granger. Durnowato ścięta, ale zawsze
ona. Te oczy i usta nawiedzały go po nocach. Jednak od razu
zauważył, że coś jest nie tak. Przede wszystkim na jej palcach
nie było obrączki, a do tego nigdzie nie było widać łasicy. Już
w Hogwarcie zauważył, że Weasley zachowuje się dziwnie. Burczał
na każdego, kto próbował z nią rozmawiać. Wręcz wyglądało to
tak, jakby była jego własnością. Nie reagował, ale czasem
naprawdę musiał się bardzo kontrolować. Dzień jej ślubu był
jego najgorszym. Stał i oglądał jak kobieta, która kocha,
wychodzi za mąż. Za to dwa lata później kiedy spotkał ją na
ulicy, miał ochotę rzucić kilka zaklęć niewybaczalnych. Pamiętał
wielkiego siniaka na jej twarzy i rozciętą wargę. Jak widać
Hermiona go nie zauważyła bo z uśmiechem na ustach, szła w jego
stronę.
-Co ty tutaj robisz Granger?- jego ton wyrażał szczere dziwienie.
-Słucham?- w jego stronę odwróciła się przestraszona Hermiona.
-Pytałem, co tu robisz Granger?- był zdziwiony jej reakcją. Widać
było jak na dłoni, że się zdenerwowała. Może i uwierzyłby, że
się pomylił, ale oczy ją zdradziły. Pamiętał je z pokoju
życzeń, kiedy błagała go, żeby przeszedł na ich stronę.
-Musiał mnie pan z kimś pomylić- kobieta szybko odwróciła się
i poszła w drugą stronę. Drżącymi rękoma wpakowała do koszyka
wszystko, czego potrzebowała. Zapłaciła i szybko wyszła z
budynku. Blondyn przyglądał się temu i już podejrzewał, co mogło
się wydarzyć. Nie raz widział kobiety w podobnym stanie.
Przerażone i samotne. Wiele z nich wracało do byłych mężów.
Tylko garstka potrafiła ułożyć sobie życie od nowa. Ona musiała
mu zaufać bo jeżeli została sama, to nic jej nie obroni przed rudą
łasicą. Zostawił koszyk i wyszedł za nią. Trzymał się na
dystans
i obserwował.
i obserwował.
***
Była przerażona. Jak ta tleniona fretka mogła ją rozpoznać.
Jeżeli doniesie komukolwiek, że ją widział, zniszczy wszystko.
Wiedziała, że ma tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Niezbyt
właściwe, ale nie było żadnej alternatywy. Czuła, że ktoś ją
śledzi. Wojna i wyprawa po horkruksy nauczyła ją uważnie słuchać
otoczenia. Musiała to wykorzystać.....
***
Wiedział, że nie powinien tego robić. Czuł, że ona wie, że za nią szedł. Jakaś siła wręcz ciągnęła go w jej stronę. Nie
potrafił się oprzeć wrażeniu, że to sprawa życia i śmierci. W
pewnym momencie zatrzymał się przed małym domkiem. Przez chwilę
zastanawiał się co ma robić, ale niezamknięte drzwi przesądziły
całą sprawę. Wahał się tylko przez moment. Zrobił kilka kroków
i stanął na werandzie. Przekroczył próg domu i rozejrzał się.
-Jesteś tu?- to pytanie głośno odbiło się od ściany. Poczuł
jak dreszcze przechodzą mu po plecach.
-A teraz Malfoy sobie pogadamy- drzwi zatrzasnęły się z
głośnym hukiem. To Hermiona stała za nim. Jej wyraz twarzy mówił
jak wielką wewnętrzną walkę prowadzi. Zaczęła się trząść, a
jej usta drżały z przerażenia i bezsilności. Teraz miał pewność,
że coś jest nie w porządku. W kącie zobaczył małą torbę
podróżną, a na stoliku różdżkę. Zrozumiał dlaczego tak się
zachowywała. Uciekła. Zostawiła wieprzleja, ale bała się, że on ją
odnajdzie. Musiała wtopić się w mugolski świat.
-Tak. Musisz mi powiedzieć jak uciekłaś Weasleyowi. Może będę
Ci mógł pomóc- już chciał dodać jakąś swoją słynną
odzywkę, ale gdy zobaczył łzy kobiety, stwierdził, że nie może
jej jeszcze bardziej dobijać.
-Mnie nikt nie może pomóc. Kto mi uwierzy, kiedy opowiem przez co
musiałam przejść? Jak wyglądało moje małżeństwo...- Hermiona
usiadła na jednym z krzeseł i ukryła twarz w dłoniach.
I mamy pierwsze spotkanie ;) Swoją drogą ciekawa jestem tego, co zaszlo między nimi w pokoju życzeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny.
Przepraszam za niepotrzebny spam, ale właśnie nominowałam Cię do LA. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu http://dramione-naucz-mnie-latac.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa również zachwyciłam się tym filmem (o książce nie wspominając). Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i wracam do niego często. Podobieństwo Twojego opowiadania rzeczywiście jest widoczne, ale mam nadzieję, że nie będzie tak przez całe opowiadanie, bo tamtą historię już dobrze znam.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy Hermiona w końcu się przełamie i opowie Draconowi wszystko. Oby tak było. Mam nadzieję, że on wysłucha, uwierzy i rozniesie Rona jak najszybciej, a jej zapewni czułą ochronę.
Pozdrawiam i życzę weny,
hg-ss-we-snie.blogspot.com
Pięknie! Mam nadzieję, że Herm pójdzie do sądu i dołoży Weasleyowi! A Draco po prostu musi jej w tym pomóc ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział :D
Dramatyczne, piekne! Przyznam szczerze że Twoje opowiadanie przypadło mi o wiele bardziej do gustu niż te wszystkie trochę bardziej sielankowe. Wszystko daje do myślenia i porusza! Cudownie piszesz, opowiadasz, ,zapraszasz do swojego świata od którego się uzaleznilam a to dopiero 3 rozdział! No nic życzę powodzenia w dalszym pisaniu pozdrawiam i lecę czytać dalej bo mam to szczęście że nie muszę póki co czekać! ;*
OdpowiedzUsuńJuljka
To spotkanie Draco i Hermiony po prostu genialne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/